wtorek, 22 listopada 2011

Dj Ike - Listen






OCENA: 4






    Gdy usłyszałem singiel promujący płytę, jazzowy klimat uderzył we mnie z taką siłą jakbym stał przy starcie Mirage tuż za jego silnikiem. Zrobiło się gorąco... Dreszcze na mojej skórze stworzyły własną cywilizację z infrastrukturą tak skuteczną, że pozwalała się im przemieszczać po całym ciele bez żadnych korków. Polscy drogowcy mogliby się od nich uczyć… Wtedy już wiedziałem, płytę kupię na pewno.
     Pierwszy rzut okiem na okładkę i zakłopotanie owinęło mnie niczym bandaże zmarłego faraona. Drugi rzut i to samo, dostrzegam rozcięte i rozsunięte koło, a w środku ludzkie ucho… I co, i tyle? Poczułem jak rozczarowanie zachodzi mnie od tyłu, tak jak pech nieszczęśnika pod więziennym prysznicem. Zdegustowany przechyliłem lekko płytę, światło zaatakowało front krążka pod innym kątem. I właśnie wtedy uświadomiłem sobie co musiał przeżyć Ali Baba stojący przed skalnymi wrotami, chwile po tym, jak z jego ust padło kluczowe „Sezamie otwórz się”. Odpowiednie oświetlenie i nachylenie płyty odsłoniło graficzną Atlantydę ukrytą przez grafika: Wiktora Konopackiego. Uśmiech zaczął powoli dochodzić do potylicy… Bez dwóch zdań: Kocham takie tricki (niestety zdjęcie nie potrafi przedstawić tej magii, przeznaczonej tylko dla posiadaczy płyty).  Całość ukazuje profil twarzy (duże prawdopodobieństwo, iż jest to sam Ike), którego ucho jest odizolowaną wyspą ciepła, ratunkiem przed zimnym oceanem. Narząd słuchu gra pierwsze i jedyne skrzypce, gromadząc wokół siebie ciepło muzyki, które w późniejszym etapie eksportuje do serca. Ta gloryfikacja jest uzasadniona, gdyż mało kto z nas nosem sample wyłapuje, a jeśli ci się to udaje… Proszę odstaw Białą Damę na bok.

    Po rozłożeniu skrzydełek wylatuje garść wlepek, w drugiej kolejności uderza w nas fala gorąca wygenerowanego przez ogrom koloru pomarańczowego, który jest dosłownie wszędzie. W środku swoją mekkę odnajdą Ci, którzy lubią czytać podziękowania autora ukierunkowane w stronę ludzi, którzy na to zasłużyli. Po za tym z graficznego punktu widzenia wieje estetyczną nudą, czyli jest ładnie, ale nic się nie dzieje. Jeśli dobrze się wczytamy w tekst, można wychwycić dość pozytywną informację, która uświadamia nas, iż płyta powstała w ramach stypendium miasta Torunia w dziedzinie kultury. Dla Torunia props za takie inicjatywy, gdyż częstość takich działań jest wprost proporcjonalna do ilości zwycięstw narodowej reprezentacji w "nogę" z Niemcami. 


     Z tyłu płyty widnieje estetycznie wykonana tracklista, umieszczona w poprzek względem okładki co jest zabiegiem rzadko spotykanym.
[Edit 23.11.11]: Dziś zostałem uświadomiony jak świetny zabieg związany z tracklistą został zastosowany. Otóż przypomina ona To.


     Reasumując okładka wraz ze swoim patentem sprawia, że gdy na nią patrzę zawsze jestem o jeden uśmiech do przodu. Design płyty jest na bardzo wysokim poziomie. Estetykę, ład i spokój spotkamy w każdym zakątku krążka. Jednak gdzieniegdzie choć ładnie, to nie zawsze ciekawie.
Tyle.

1 komentarz:

  1. o widzisz czegos mi brakowalo w poprzednich recenzjach mianowicie zdjec plyty w srodku wkladek itp. i nie martw sie czy czytelnik poooglada zdjecia i nie przeczyta Twoich mysli bo sa naprawde dobrze napisane i warto poswiecic chwile. big up.

    OdpowiedzUsuń