OCENA: 4
Gdy usłyszałem singiel promujący płytę, jazzowy klimat
uderzył we mnie z taką siłą jakbym stał przy starcie Mirage tuż za jego
silnikiem. Zrobiło się gorąco... Dreszcze na mojej skórze stworzyły własną cywilizację z infrastrukturą
tak skuteczną, że pozwalała się im przemieszczać po całym ciele bez żadnych
korków. Polscy drogowcy mogliby się od nich uczyć… Wtedy już wiedziałem, płytę
kupię na pewno.
Pierwszy rzut okiem na okładkę i zakłopotanie owinęło mnie niczym
bandaże zmarłego faraona. Drugi rzut i to samo, dostrzegam rozcięte i
rozsunięte koło, a w środku ludzkie ucho… I co, i tyle? Poczułem jak rozczarowanie
zachodzi mnie od tyłu, tak jak pech nieszczęśnika pod więziennym prysznicem. Zdegustowany
przechyliłem lekko płytę, światło zaatakowało front krążka pod innym kątem. I właśnie wtedy uświadomiłem sobie co musiał
przeżyć Ali Baba stojący przed skalnymi wrotami, chwile po tym, jak z jego ust
padło kluczowe „Sezamie otwórz się”. Odpowiednie
oświetlenie i nachylenie płyty odsłoniło graficzną Atlantydę ukrytą przez grafika: Wiktora Konopackiego. Uśmiech zaczął powoli dochodzić do potylicy… Bez dwóch
zdań: Kocham takie tricki (niestety zdjęcie nie potrafi przedstawić tej magii,
przeznaczonej tylko dla posiadaczy płyty). Całość ukazuje profil twarzy (duże
prawdopodobieństwo, iż jest to sam Ike), którego ucho jest odizolowaną wyspą
ciepła, ratunkiem przed zimnym oceanem. Narząd słuchu gra pierwsze i jedyne skrzypce, gromadząc wokół
siebie ciepło muzyki, które w późniejszym etapie eksportuje do serca. Ta gloryfikacja
jest uzasadniona, gdyż mało kto z nas nosem sample
wyłapuje, a jeśli ci się to udaje… Proszę odstaw Białą Damę na bok.
Po rozłożeniu skrzydełek wylatuje garść wlepek, w drugiej
kolejności uderza w nas fala gorąca wygenerowanego przez ogrom koloru
pomarańczowego, który jest dosłownie wszędzie.
W środku swoją mekkę odnajdą Ci, którzy lubią czytać podziękowania
autora ukierunkowane w stronę ludzi, którzy na to zasłużyli. Po za tym z
graficznego punktu widzenia wieje estetyczną nudą, czyli jest ładnie, ale nic
się nie dzieje. Jeśli dobrze się wczytamy w tekst, można wychwycić dość
pozytywną informację, która uświadamia nas, iż płyta powstała w ramach
stypendium miasta Torunia w dziedzinie kultury. Dla
Torunia props za takie inicjatywy, gdyż częstość takich działań jest
wprost proporcjonalna do ilości zwycięstw narodowej reprezentacji w "nogę" z
Niemcami.
Z tyłu płyty widnieje
estetycznie wykonana tracklista, umieszczona w poprzek względem
okładki co jest zabiegiem rzadko spotykanym.
[Edit 23.11.11]: Dziś zostałem uświadomiony jak świetny zabieg związany z tracklistą został zastosowany. Otóż przypomina ona To.
[Edit 23.11.11]: Dziś zostałem uświadomiony jak świetny zabieg związany z tracklistą został zastosowany. Otóż przypomina ona To.
Reasumując okładka wraz ze swoim patentem sprawia, że gdy na nią patrzę zawsze jestem o jeden uśmiech do przodu. Design płyty jest na bardzo wysokim poziomie. Estetykę, ład i spokój spotkamy w każdym zakątku krążka. Jednak gdzieniegdzie choć ładnie, to nie zawsze ciekawie.
Tyle.
o widzisz czegos mi brakowalo w poprzednich recenzjach mianowicie zdjec plyty w srodku wkladek itp. i nie martw sie czy czytelnik poooglada zdjecia i nie przeczyta Twoich mysli bo sa naprawde dobrze napisane i warto poswiecic chwile. big up.
OdpowiedzUsuń