OCENA: 5
Wyczekiwałem na tą płytę niczym śniegu za oknem trzymając sanki w dłoni za młodu.
Nie da się ukryć jeśli chodzi o częstotliwość wypuszczanych krążków Łona fanów rozpieszczać nie przywykł. Z jednej strony to dobrze, gdyż jesteś pewien, że każda płyta w wykonaniu tych dwóch Panów „w cudzysłowiu to killer”. Dopieszczona w każdym detalu pożywka dla uszu, duszy, trening dla mózgu… Z drugiej trochę drażniące, ponieważ owa polityka uderza otwartą dłonią w twarz niecierpliwości prowokując ją okrutnie, a nie ukrywam za dzieciaka ja naprawdę Kochałem pojeździć na tych sankach! Serwowane Single wzmagały tylko apetyt i utwierdzały w przekonaniu, że się nie mylę.
Śnieg wreszcie spadł. Poszukiwania w Empiku trwały krótko. Kupiłem, zaniosłem, otworzyłem, gdybyście widzieli ten uśmiech….
Twórcą oprawy graficznej jest Konrad Wullert (www.artvaders.com) .
Jak mu poszło? Już piszę…
Całość od opakowania po krążek pokryta jest intensywnym, jednolitym, nieskazitelnym niebieskim kolorem, który już z kilku metrów przykuwa wzrok niczym Alba w Sin City! Kolor, któremu przypisać można nieograniczoną przestrzeń oceanu, rozległe przestworza niebios idealnie oddaje charakter płyty, która zawiera muzykę NIE DLA IDIOTÓW, więc jeśli jesteś ograniczony niczym woda w butelce z Lichenia, to przykro mi… Bryza zrozumienia Ci nie grozi. Ta płyta krzyczy UWOLNIJ UMYSŁ!!!
Grafika na froncie tego zacnego, dwu skrzydełkowego digipacku, w miłej i czytelnej metaforze przedstawia drogę jaką przeszli muzycy. Drogę, na którą złożyło się cztery i pół solidnej cegiełki. Chłopaki ze Szczecina mogą patrzeć na przebyty dystans z uzasadnioną dumą, gdyż podczas budowy tych schodów unikali trefnych materiałów oraz odrzucili stereotypowy skrót myślowy polskiego fachowca – fuszerka, wypłata, wódka.
Z technicznego punktu widzenia duży szacunek, że poszczególne elementy są wypukłe, a szczególnie miniaturki Łony i Webbera. Majstersztyk!
Rozkładając skrzydełka płyty, tak jak przy rozkładanych nogach przez kobietę trzymasz kciuki by czekała na Ciebie miła niespodzianka, (gdyż w dzisiejszych czasach wszystko się zdarza). I znów się nie zawodzisz. Znajdujesz wyczekiwany, podwójny skarb. Lewe skrzydło prezent od Łony, prawe od Webbera. Za ciekawymi grafikami ukazującymi w charakterystyczny, (w ostatnim czasie dość popularny) sposób wykonawców znajdują się zdjęcia ze świata Polaroidu. Znajdziesz na nich twórców cztery i pół krotnego majstersztyku. Zdjęcia, których wiesz, że nie oddasz, gdyż powodują narodziny przekonania, które podpowiada Ci: Łebsztyk i Łonson! Ach te Kochane hulaki, wysłali kilka swoich zdjęć, a więc to tak dziś wyglądają. Miło, że o mnie pamiętali, starzy, dobrzy znajomi. Zdjęcia te łamią pewną granicę: artysta – słuchacz, przenosząc relację tą na poziom: rówieśnik – rówieśnik. Miłe to.
Warto zwrócić uwagę także na opis, czego artyści używali podczas pracy nad płytą… Mistrzowie humoru i sarkazmu.
Jedyną drobną usterkę jaką zdołałem zauważyć jest to, iż powierzchnia płyty jest podatna na zarysowania niczym grzyby na deszcz… Pojawiają się od razu, nawet przy wyciąganiu zdjęć z bocznych „szufladek”. Sytuacja ta może zmartwić perfekcjonistów, oraz osoby chcących napisać za 10 lat na allegro przy odsprzedaży: Stan w 100% nienaruszony.
—Zaduma—
Nie zdziwiłbym się gdyby był to celowy zabieg…
Reasumując Łona, Webber jeździć z wami na sankach to czysta frajda!
Dziękuję
Tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz